niedziela, 24 marca 2013

Radziecka myśl techniczna...

...oraz pomysłowość i działania pilotów maszyn przyczyniły się do napisania tego posta.
Chyba u każdego fana awiacji działalność Rosjan (a dawniej Związku Radzieckiego) w branży lotniczej budziła od zawsze ogromne zainteresowanie. A to wszystko ze względu na dwa niezaprzeczalne fakty- piękno większości wyprodukowanych przez nich samolotów oraz kontrowersje związane z ich użytkowaniem. Jako, że "o gustach się nie dyskutuje", przejdźmy od razu do tego drugiego faktu.
Przeglądając filmy i zdjęcia w sieci, naszła mnie nieodparta chęć przybliżenia Wam niektórych wydarzeń, które spowodowały, że moja szczęka podczas ich oglądania znalazła się na podłodze. Nie starczyłoby stron żeby opisać wszystkie przypadki, tak więc wybrałem sześć, moim zdaniem ciekawych. Zobaczmy na co stać Rosjan! :)

#1 - An-24 / UT Air
Ten przypadek to dowód na niesamowite szczęście pilotów oraz na to, że mają jaja. Niestety, film pokazuje też ich lekkomyślność. Start samolotem z pasa w takim stanie jest niebezpieczny, każdy się z tym zgodzi. Błoto stawiające opór powoduje wydłużenie rozbiegu samolotu podczas startu oraz znaczną zmianę charakterystyk aerodynamicznych konstrukcji. Nie jestem ekspertem tak więc resztę oceny pozostawiam Wam:
 
#2 - An-124 Rusłan (UR-82078) / Volga-Dnepr Airlines
Gander Intl. Airport w Kanadzie. Pas jest strasznie śliski, przez co "Rusłan" nie wyrabia się i ześlizguje prosto w grząski, błotnisty teren. Piloci decydują się wykorzystać pierwotne zastosowanie tej maszyny, która jest w stanie operować także z nieutwardzonych lądowisk. Pełna moc silników, niecała minuta ślizgania po błocie i po problemie- Rusłan na utwardzonym pasie. Coś z cyklu off-road plane:
 
#3 - Ił-76
Lotnisko Canberra Airport, Australia. Przekraczając dopiero w 2/3 długości pasa prędkość V1 podczas startu, piloci tego Ił'a z pewnością zafundowali kontrolerom na wieży chwile osłupienia (V1- prędkość decyzji "startować czy nie"). Film przedstawia pełne wykorzystanie pasa- dosłownie. Bardzo niebezpieczna sytuacja, ze względu na fakt, iż przekraczając pewien dystans piloci nie mieli już wyjścia- musieli się poderwać. Inaczej wiadomo jakie byłoby zakończenie. Należy podkreślić, że ogromny wpływ na tak długi rozbieg maszyny miała także wysoka temperatura panująca na lotnisku w momencie startu.
 
#4 - Ił-76 / Rosyjskie Siły Powietrzne
Piloci Ił'a podjęli troszeczkę nietrafną decyzję. Przyziemiając za daleko nie zostało im nic innego jak ostre hamowanie i ratowanie się ucieczką na bok pasa, prosto w krzaki. Nie rozumiem tylko dlaczego nie postanowili zrobić go-around (przerwanie lądowania)...

#5 - Tu-154 (RA-85563) / Rosyjskie Siły Powietrzne
Ten przypadek zainteresował mnie najbardziej. Tu-154 nieużywany przez ponad 6 lat został wreszcie odpalony 29 kwietnia 2011 r. Wszystko po to, żeby odbyć lot techniczny do serwisu w Samarze, gdzie miał odbyć się przegląd "Tutki". Pech chciał, że tuż po starcie z lotniska Chkalovsky (niedaleko Moskwy) uszkodzeniu uległ automatyczny system sterowania. Od tego momentu piloci mogli sterować maszyną tylko za pomocą trymera oraz ciągu silników. Od tego momentu zaczął się również sprawdzian umiejętności i doświadczenia kapitana Radionova, który dowodził samolotem. Dowódca jak i reszta załogi zdała sprawdzian na piątkę- bezpiecznie wylądowali na pasie co wydawało się niemożliwe. Podkreślam- to nie jest żaden fotomontaż, film przedstawia prawdziwe zdarzenie.
 
#6 - Tupolev Tu-154 (RA-85644) / Aeroflot
Pewność siebie wzięła górę. Problem z silnikiem zmusił załogę tego Tupoleva do lotu Warszawa - Moskwa na dwóch silnikach. Oczywiście „Tutka” jest w stanie wykonać lot przy użyciu dwóch z trzech silników ale po co zadawać sobie tyle trudu wzywając ekipę mechaników do Warszawy w celu naprawy usterki oraz podesłać samolot zastępczy... lepiej zakryć wlot silnika jakąś tekturą i lecieć na dwóch. Boję się pomyśleć co by było w przypadku awarii silnika numer dwa czy trzy...
 fot. Paweł Guraj

wtorek, 19 marca 2013

Blog- czy to nie gryzie?


Jak prowadzić bloga? Na co zwrócić uwagę? Czy warto? Zobaczmy!
Ciężko jest nie dostrzec powstawania coraz to nowych portali, stron czy też galerii o lotniczej tematyce. Jak widać, zainteresowanie lotnictwem oraz spottingiem staje się coraz większe. Z przykrością należy także stwierdzić, że nie brakuje „sezonowców” czy też osób nowych, chcących zobaczyć i sfotografować jak najwięcej w jak najkrótszym czasie, wciskając potem owoce swoich szybkich zbiorów szerokiej publiczności. Nie jestem za podziałem na elity ale czy bycie spotterem to jakiś krzyk sezonu bądź swego rodzaju moda? Patrząc z perspektywy ostatnich miesięcy, jesteśmy temu bliscy. Rodzą się potem takie kwiatki jak zasłyszane z górki teksty pokroju „O, ląduje ten Bening A320 polskich sił powietrznych...”.

Po lekkiej dygresji, przejdźmy jednak do rzeczy. Poza portalami, galeriami czy innymi tego typu wynalazkami istnieje także inna, obrastająca w kurz, odłożona na bok forma przekazania swojej pasji. Jest nią blog- nic niekosztująca strona, na której możemy zamieścić swoje zdjęcia równocześnie opisując wybrane wydarzenia. Jest to znakomity sposób pewnego rodzaju wyodrębnienia się i przekazania czegoś więcej niż samo zdjęcie. Oczywiście dobra fotografia mówi sama za siebie ale w większości przypadków warto posiedzieć o kwadrans dłużej przed komputerem i napisać coś od siebie. Należy zaznaczyć, że nie trzeba być tu językowym geniuszem, posiadającym stuprocentową maturę z języka polskiego. Wystarczy nawet pięć krótkich zdań by oglądający dane zdjęcie czytelnik naszego bloga poczuł się bliżej opisywanego wydarzenia. W większości przypadków znacznie zmienia to perspektywę, z jakiej czytelnicy patrzą na nasze prace.
Jeśli zdecydowaliście się już założyć swojego bloga, na początku warto wziąć pod lupę kilka organizacyjnych aspektów, które mogą znacznie poprawić wizerunek strony.

Adres i tytuł
Mamy obecnie w sieci bardzo łatwy dostęp do portali oferujących możliwość stworzenia własnej strony/bloga. Wystarczy kliknąć parę razy, wpisać kilka słów tu i ówdzie i „bum”- blog gotowy. Jednak pierwsze kroki będą miały wielki wpływ na dalszą pracę z blogiem. Musimy się zastanowić nad adresem strony i jej tytułem. Adres- łatwy do zapamiętania. Tytuł natomiast powinien szybko i łatwo obrazować zainteresowanemu tematykę naszego bloga.

Treść, długość i uporządkowanie postów
Co do samych tekstów na blogu. Nie ma jakiejś reguły dotyczącej treści postów. Dobrze jest pisać krótkie zdania ale pełne tego „samego mięska”, nie skrobać długich i przynudzających wypocin. Równoważniki zdań też mile widziane. Tak jak już wspomniałem- kilka krótkich i pełnych informacji zdań jest bardzo przyjemne dla czytelnika. Nie należy dopuszczać do sytuacji kiedy to osoba wchodzi na naszego bloga i zmuszona jest notorycznie przewijać stronę bo zalaliśmy ją 120 zdjęciami i tylko jednym zdaniem opisującym co dane fotki przedstawiają. Gwarantuję, że po chwili naszego czytelnika zacznie boleć palec od przewijania scroll'a w myszce.
Jakie jest w takim razie najlepsze rozwiązanie? Mając całe mnóstwo naprawdę ciekawych zdjęć, nie warto wrzucać ich wszystkich naraz bo to nasz blog a nie galeria zdjęć.  Najlepiej jest uporządkować sobie je w foldery. I sukcesywnie, co jakiś czas wrzucać po 3-4 fotki z tekstem.

Język
Gdy piszemy bloga po polsku to niech będzie on w stu procentach po polsku. Oczywiście chodzi tu o posty. Adres i tytuł może zawierać jakiś tekst w obcym języku ale z tym też różnie bywa- trzeba uważać. Jeśli już bardzo chcemy przyciągnąć arenę międzynarodową, musimy postarać się na coś bardziej chwytliwego, na przykład- aviation-pictures.blog.com, aviation-photos.blog.com... Jest cała masa synonimów a w naszym przypadku (lotnictwo/spotting) możemy kombinować z nazwami ile nam się podoba.

Zdjęcia
Kolejna kwestia to uporządkowanie i rozmieszczenie zdjęć na stronie. Starajmy się by były one ułożone równomiernie i miały jakieś określone rozmiary. Jak już pisałem- warto wybrać tylko te najciekawsze kadry a do reszty fotek dać po prostu link do galerii. Dobrą identyfikacją z blogiem jest podpisywanie swoich zdjęć imieniem, nazwiskiem czy też samym adresem bloga. Ale to jest temat dosyć burzliwy. Jedni wolą podpisy a drudzy ich nie trawią...

Wygląd
Krótko na temat porządku na stronie. Najcenniejsza jest jednak w naszym przypadku prostota. Ciężko jest czytać bloga, wypchanego po brzegi czy to reklamami, bezwartościowymi linkami o innej treści czy kolorowymi bannerami. To tylko odwraca uwagę czytelnika. Tytuł, tekst, zdjęcia plus menu czy spis postów. I tyle, bez żadnych dodatkowych atrakcji. Format tekstu powinien być taki sam, dla wszystkich postów.

Konsekwentność i systematyczność
To dwie fundamentalne cechy, jakie powinniśmy posiadać pisząc bloga. Zaraz po stworzeniu naszej strony mamy pewnego rodzaju „zajawkę”- budzi się w nas duch poety i nic, tylko chcemy pisać i pisać... a miesiąc/dwa później na naszej stronie jest pusto jak na lotnisku w Modlinie. Zaczynając warto jest mieć plan, o czym będziemy pisać i czy w ogóle nam się będzie chciało to robić.

Do dzieła!
Reasumując. Pisz posty krótkie ale pełne treści i tego "ŁAŁ". Zdjęcia ładnie układaj w postach i staraj się trzymać jednakową rozdzielczość. Popracuj przede wszystkim nad nazwą bloga i jego adresem. No i pomyśl czy warto. Zerknij sobie na mojego bloga, może znajdziesz jakieś punkty zaczepne i pamiętaj- będzie dobrze, każdy start jest ciężki- to sobie mówiłem już ponad 4 lata temu, zakładając swojego bloga. Warto, warto i jeszcze raz warto. :)
Poniżej kilka ciekawych blogów:

niedziela, 17 marca 2013

777 Emirates

Ostatnimi czasy Okęcie jakby odżyło. Mniej więcej od dwóch tygodni odnoszę wrażenie, że Lotnisko Chopina to jednak atrakcyjne miejsce do spottingu, biorąc oczywiście pod uwagę przylatujące maszyny. Wystarczy chociażby spojrzeć na ten i moje dwa poniższe posty. Zero powodów do narzekania.
Wczorajszy dzień był niesamowity pod wieloma względami. 
Pogoda pierwsza klasa! Zero jakiejkolwiek chmury na niebie, żadnego falowania, krystalicznie czyste powietrze...  bajka!
Ekipa wyjątkowa! Razem z Loczkiem i Voltem ugościliśmy na lotnisku naszą kochaną ekipę z Gdańska- Pawła, Łukasza i Kubę.
No i dwa prześliczne samoloty! A chodzi tu o Boeingi 777. O pierwszym (Vietnam Airlines) pisałem już zeszłego posta. Wczoraj właśnie zakończyła się wizyta wietnamskiej delegacji. Niestety start Vietnama był dla mnie za późno więc muszę się zadowalać tylko fotkami z lądowania.
Natomiast drugi B777 to samolot linii Emirates, która w swojej siatce połączeń od wczoraj zaczęła puszczać do Warszawy ten właśnie model, zamiast dotychczas latającego Airbusa A330.
Ze zdjęć jestem wyjątkowo zadowolony:

czwartek, 14 marca 2013

Wietnamczyk

Dziś o 12:00 na Okęciu wylądował Boeing 777-200 linii Vietnam Airlines, na pokładzie którego przyleciał przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Socjalistycznej Republiki Wietnamu- Nguyen Sinh Hunga. Owy gość zatrzyma się w Warszawie na dwa dni. Start 777 przewidziany jest na sobotę, o godzinie 14:50.
Dziś pogoda była wręcz wymarzona. Piękne słoneczko i prawie bezchmurne niebo sprawiło, że fotki wyszły całkiem całkiem.
 

wtorek, 12 marca 2013

Wyjątkowa niedziela

Zeszła niedziela (10.03) była naprawdę jedną z najciekawszych, dawno nie było tylu fajnych maszyn tego dnia. Pogoda tragiczna- szaro, buro no i jeszcze padający gęsty śnieg rano oraz okropny mróz. Ale jakoś wytrzymaliśmy od rana do godziny 13. A było warto. Początkowo cel był jeden- złapać izraelskiego Boeinga 707 ale ze względu na jego opóźnienie musieliśmy trochę sobie poczekać. I tym samym, w międzyczasie przyleciał A330 Emirates, Antonov An-30 Open Skies, nasz C-130 Hercules oraz Boeing 767-200 Cargojet. Nawet złapałem wreszcie A320 Bingo Airways w malowaniu Chupa-Chups. Po tej 'fali', wreszcie przyleciał łaskawie 707. Jak zawsze- najpierw pojawiła się chmura spalin i dopiero potem maszyna. 
Dzień, jak na niedzielę, był bardzo ciekawy- jestem zadowolony chociaż zdjęcia nie powalają. Chyba trzeba powoli zastanowić się nad zmianą sprzętu?
Foteczki: