poniedziałek, 26 listopada 2012

'Emergency landing'

W przeciągu dziesięciu dni, na Okęciu mieliśmy aż trzy awaryjne lądowania, w tym dwóch naprawdę ciekawych maszyn. Powody lądowań były różne, ale po kolei...

13.11.2012 - we wtorek po południu niespodziewanie zawitał Airbus A340-500 linii Etihad Airways (reg. A6-EHC). Powód lądowania- złamanie kości udowej u jednego z pasażerów. Samolot wykonywał rejs EDT100 z Nowego Jorku do Abu Zabi. Po kilku godzinach Airbus znów wystartował w drogę powrotną.
foto: Jarosław Kusak

18.11.2012 - niedziela, na Okęciu ląduje Airbus A319 niemieckiego Germanwings (reg. D-AKNV). Wszystko przez pękniętą szybę w kokpicie, po stronie pierwszego oficera. Samolot leciał na trasie Hanower - Moskwa. Piloci, obawiając się o bezpieczeństwo lotu, postanowili od razu zniżyć poziom lotu i awaryjnie siadać w Warszawie. Po pasażerów przyleciał kolejny Germanwings, zabierając ich do Moskwy a feralną szybę wymieniono na Okęciu.
foto: Rafał Gruszczyński

23.11.2012 - piątek, godzina 6 rano. Ląduje awaryjnie Boeing 777-300 linii Emirates (reg. A6-EGG), lot z Dubaju do Manchesteru. Niestety, powód okazał się bardzo przykry. Pasażerka, która straciła przytomność podczas lotu zmarła po wylądowaniu samolotu na Okęciu, pomimo reanimacji zarówno na pokładzie jak i na lotnisku. Dwie godziny później samolot, z ciałem zmarłej kobiety, kontynuował lot do Manchesteru.
foto: Marcin Jaworski

sobota, 17 listopada 2012

Wypadek Airbusa A300 DHL w Bratysławie

Wczoraj, 16.11, na lotnisku w Bratysławie (M.R. Stefanik / LZIB) doszło do wypadku, w którym poważnie ucierpiał Airbus A300B4/F (rej.: EI-EAC) należący do linii lotniczych Air Contractors (DHL). Rano, około godziny 4:30, po wylądowaniu na pasie 22, podczas hamowania, w samolocie urwała się przednia goleń podwozia po czym Airbus ześlizgnął się z drogi na trawę. Załoga nie odniosła obrażeń a ładunek nie został uszkodzony. Samolot wykonywał rejs z lotniska w Lipsku (Leipzig/Halle).
Mi też udało się go złapać, jeszcze całego, w Londynie:

czwartek, 15 listopada 2012

Dreamliner LOTu - tak tworzy się historia

Dziś, jak już chyba wszyscy wiedzą, miało miejsce długo oczekiwane wydarzenie. Po raz pierwszy Boeing 787-800 w barwach naszego narodowego przewoźnika LOT, wylądował na lotnisku Okęcie. Historyczny moment, czekaliśmy na to tyle lat. 
Dreamliner przyleciał do Warszawy prosto z lotniska Everett, pilotowany przez czterech pilotów polskich (Jerzy Makula, Marian Wieczorek, Jarosław Zimmer oraz Krzysztof Lenartowicz) i dwóch amerykańskich instruktorów, numer lotu 9787. Jeszcze przed wylądowaniem, 787 wykonał piękny, niski przelot nad pasem (low-pass) po czym, przed godziną 11:00 usiadł na pasie 33.

Troszeczkę szczegółów dotyczących naszego pierwszego Dreamliner'a:
- rejestracja: SP-LRA
- numer seryjny: 35938
- dokładna numeracja modelu (typ): 787-85D
- data pierwszego lotu: 18/10/2012
- liczba pasażerów: do 290, dla SP-LRA to 18 miejsc w klasie biznes, 21 miejsc w premium economy i 213 miejsca w klasie ekonomicznej, razem 252 miejsca
- napęd: dwa silniki Rolls-Royce Trent 1000
 
Data pierwszego rejsu B787 z pasażerami na pokładzie to 14 grudnia, kiedy to Dreamliner poleci do Pragi. Do tego czasu piloci będą dalej szkolili się na tym typie. Pierwszy lot długodystansowy odbędzie się dopiero 16 stycznia do Chicago, ponieważ piloci muszą mieć wylataną dostatecznie dużą liczbę godzin aby byli dopuszczeni do wykonywania tego typu tras. Do tego momentu naszego 787 będzie można zobaczyć na wielu europejskich lotniskach.
Moje wrażenia? Ależ to jest śliczne! :) Byłem pod niesamowitym wrażeniem, takim samym jak podczas pierwszego przylotu 787 w barwach Boeinga. Od tamtego momentu czekałem coraz bardziej zniecierpliwiony. Aż do dziś. Szkoda, że pogoda nie dopisała. Szaro, buro i ponuro, przez co odwołana została asysta czterech poznańskich F-16, które miały doprowadzić 787 na samo Okęcie. Zdjęcia jak na dzisiejsze warunki pogodowe i tak są w miarę ok. Osiem fotek, zapraszam do ich obejrzenia:
 
 
 
 
 
 
 

środa, 7 listopada 2012

Hangar Wydziału Mechatroniki i Lotnictwa- WAT, Lotnisko Babice



Niektórzy pewnie jeszcze nie wiedzą- jestem szczęśliwym (!?) studentem Lotnictwa na Akademii Obrony Narodowej. W ramach ćwiczeń z przedmiotu Konstrukcje lotnicze nasz wykładowca ppłk. Augustyn postanowił nas zabrać na wizytę do hangaru Wojskowej Akademii Technicznej na Bemowie aby „omówić dotychczasową, nabytą na ćwiczeniach wiedzę, w praktyce”. Jasne, że to nie było moim priorytetem, no niestety. ;) Przecież to cała masa fajnych kadrów Jaczka, Miga, Suki czy Iskry. Oczywiście, uradowany popędziłem razem z grupą, 16go października, na WAT. I się zaczęło... Dorwałem się najpierw do MiGa-29. Kokpit, dysza silnika, zdjęcie „od tylca” i inne fetysze. :) Potem przyszła na parę pstryków Iskry. I tak nie wzbudziła ona na mnie wrażenia takiego jak Su-22 i super hiper extra pokaz zmiany geometrii skrzydeł. Tak, panowie technicy specjalnie podłączyli Sukę do GPU (Ground Power Unit- czyli po „naszemu”- agregatu). Fajnie tak popatrzeć na to z bliska. Suka również dostarczyła parę fajnych zdjęć. Potem, po Orliku, przyszedł czas na gwóźdź programu- Jaka 40. Polatałem wokół niego lecz i tak najlepsze było wejście do kokpitu. Dawno już nie byłem w Jaczku, więc super sprawa posiedzieć w tym staruszku.
Cały czas miałem podpięty obiektyw Samyang 8mm „Fisheye”. To był jednak, w niektórych przypadkach, błąd ale człowiek przecież się na nich uczy ;)
Kilkanaście zdjęć z wizyty:
Dysza silnika MiGa-29:
 Tyłek Miga:
 
Orlik:
 Suka:
Iskra:
Po raz kolejny Iskra:
 Ciekawy projekt, Mrówka:
Również Mróweczka:
 Jaczek:
 MiG-21:
Jaczek "od szkrzydła":
 Technicy wyciągnęli i rozebrali nosek Iskry:
 Suka z drugiego profilu:
 Wnętrze Mi-2:
 Kokpit MiGa-29:
 I Jaka-40:

czwartek, 1 listopada 2012

Dzień Wszystkich Świętych, pamiętamy o lotnikach

Co roku 1 listopada jest dla nas dniem szczególnym. Zwracamy większą niż zazwyczaj uwagę na nieobecne już wśród nas osoby. Na to jakie były, na ich życiorys, dokonania czy też wydarzenia, w których brały udział. Zazwyczaj największy nacisk kładziemy na wspomnienia swoich najbliższych, rodzinę czy przyjaciół. Tego dnia pamiętamy jednak również o ludziach lotnictwa. Pragnę przytoczyć w tym wpisie kilku z nich.

Ś.P. Marek Szufa (1954-2011)
Nie muszę chyba rozpisywać się na temat jak świetnym pilotem był Pan Marek. Ceniony pilot szybowcowy, akrobacyjny, latający na co dzień w Polskich Liniach Lotniczych LOT na Boeingach 767. Na swoim koncie miał nalot ponad dwudziestu tysięcy godzin. Wicemistrz świata w akrobacji szybowcowej. Wielokrotny wicemistrz Polski w akrobacji samolotowej oraz modelarstwie lotniczym. Mój ostatni kontakt z Markiem Szufą był na otwarciu lądowiska w Kociszewie, pół roku przed tragicznym wypadkiem w Płocku. Bardzo dobrze go wspominam. W zeszłym roku byłem w jego hangarze w Chrcynnie. Wypełniony modelami samolotów, pamiątkami, pucharami, medalami, dyplomami. Widok ten oddawał w pełni jego zaangażowanie w lotnictwo. Marek Szufa zginął w wypadku na pokazach lotniczych w Płocku, kiedy to jego samolot uderzył w Wisłę. Po długiej walce ratownicy nie dali rady uratować lotniczego autorytetu...

Ś.P. Tadeusz Góra (1918-2010)
Legenda lotnictwa. Jako pierwszy pilot został odznaczony Medalem Lilenthala za przelot na odległość ponad 577 kilometrów z Bezmiechowej pod samo Wilno. Podczas II Wojny Światowej latał w Wielkiej Brytanii na samolotach Hurricane, Spitfire i Mustang. Po wojnie pilot myśliwski, przede wszystkim na MiG-17 i -19. Gdy odszedł ze służby wojskowej, zajął się lataniem śmigłowcami, między innymi w Świdniku. Potężny autorytet- licencja pilota samolotowego, szybowcowego i śmigłowcowego; uprawnienia pilota doświadczalnego oraz instruktora. W 2008 roku miałem okazję odwiedzić jego „drugi dom”- Akademicki Ośrodek Szybowcowy, który od paru lat nosi właśnie imię Tadeusza Góry.







 
Ś.P. Romuald Suliński (1908-1946)
Trochę rodzinnych koligacji. Romuald Suliński ukończył lotniczą szkołę w Dęblinie przed II Wojną Światową. Po jej wybuchu latał w lotnictwie rozpoznawczym. Z Polski udał się przez Rumunię do Wielkiej Brytanii gdzie w 1940 roku dostał się do 300 Dywizjonu Bombowego "Ziemi Mazowieckiej" RAF. Był tam kapitanem samolotów bombowych Wellington a następnie, w późniejszych okresach wojny, Lancaster. Cyt.: „4 lutego 1946 r. Suliński za sterami Lancastera wystartował z Faldingworth na przelot treningowy. W rejonie miejscowości Wigston Magna koło Leicester jego samolot wpadł w chmury burzowe i przypuszczalnie na skutek uderzenia pioruna spadł na ziemię, doszczętnie rozbijając się. Podpułkownik (Wing Commander) Romuald Suliński spoczął na Cmentarzu Lotników Polskich w Newark-on-Trent. Odznaczony był Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari (nr 9043), czterokrotnie Krzyżem Walecznych, Brązowym Krzyżem Zasługi (przed wojną), trzykrotnie Medalem Lotniczym, Polową Odznaką Pilota, brytyjskimi Distinguished Service Order i Distinguished Flying Cross, a także medalami pamiątkowymi. – Wojciech Zmyślony.” 




Ś.P. Tadeusz Sawicz (1914-2011)
Był ostatnim żyjącym polskim pilotem, uczestnikiem Bitwy o Anglię. Poza lataniem w Polskich Siłach Powietrznych był również pilotem należącym do Francuskich, Brytyjskich oraz Amerykańskich Sił powietrznych. Po wojnie pracował w firmach lotniczych w Kanadzie. Cyt.: „Gen. bryg. Tadeusz Sawicz zmarł 19 października 2011 r. w Toronto w wieku 97 lat. Jego prochy zostały sprowadzone do Polski i złożone na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Był trzykrotnie żonaty. Nie miał dzieci. – Wojciech Zmyślony.”









źródło; foto 2, 3, 4- www.polishairforce.pl